Już od 2 lat nie pokusiłam się na żaden drogeryjny peeling do twarzy. To wszystko za sprawą korundu kosmetycznego.
Dowiedziałam się o nim na Wizażu, gdy szukałam kosmetyku o właściwościach ścierających.
Jak dotąd, jest to mój #1 wśród peelingów, które mogę wykonać w domowym zaciszu.
Są to kryształki/proszek, który najwygodniej mi łączyć z mleczkiem kosmetycznym.
Taką papkę rozcieram w dłoniach i masuję skórę twarzy kulistymi ruchami. Następnie zmywam wodą i nakładam maskę algową (lub inną o właściwościach nawilżających, kojących).
Z korundem trzeba uważać, aby nie zrobić sobie krzywdy. Zbyt mocne pocieranie może podrażnić nam skórę, która przez kilka kolejnych dni będzie łuszczyć się i stanie się nieprzyjemnie ściągnięta.
Wykonując taki peeling usuwamy mechanicznie wierzchnią warstwę naskórka, co powoduje szybszy wzrost i odnowę naskórka, pobudza do produkcji kolagenu i elastyny.
Regularnie stosowany pomógł mi pozbyć się niewielkich przebarwień.
Zainteresowało mnie to, muszę nabyć:-)
OdpowiedzUsuńSzczerze polecam. Dla mnie rewelacja, cudownie wygładza cerę ;)
OdpowiedzUsuń