Ledwo dodałam poprzedni post, a już mam ochotę go usunąć.
W ten oto właśnie sposób umarł mój poprzedni blog. Nawet nie dałam mu rozkwitnąć, a już ucięłam w zalążku.
Moc samokrytyki we mnie. Analizując każde zdjęcie dochodzę do wniosku, iż jest zbędne lub nie takie jakie powinno być. Tylko komu i czemu chcę dorównać?
Może dlatego, że staram się aż nadto. I nieumyślnie stwarzam pozory. Zupełnie niepotrzebnie.
Przecież jesteśmy najpiękniejsi, kiedy jesteśmy naturalni. Kiedy jesteśmy sobą.
Tutaj niekiedy powstaje przesycony roztwór cukru. Dryfujesz i zapominasz kim byłaś w punkcie wyjścia (a raczej przyjścia tu).
Blog miał być głównie dla mnie. Dobrze, że w porę sobie przypomniałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz